Tekst Dyktanda 2006 dla doros³ych: Z bloga drzewiarza
Nicnierobienie, niechby i wywa¿one, z rzadka jest chwalebne. Z¿ymaj±c siê, rzek³em wiêc na przekór sobie: "Przerze¿¿e przerzynark± na przestrza³ mi³orz±b tu¿-tu¿ obok tui. Znienacka i bez ceregieli ¶ciosaj to plugastwo, co zza hibiskusa wytrzeszcza cêtkowane niby-oczy. Oj, bêdzie¿ to ko¶ba, ¿e hej! Zarazem sczy¶cisz chaszcze na wprost transzei i baldachogrono hortensji naprzeciw grz±skiej stru¿ki. Umaisz potem odrzwia, rozsi±dziesz siê popod nimi i dla relaksu stworzysz limeryk, ot, choæby taki: Sufra¿ystka z Koñskowoli boogie-woogie wspak rzêpoli, myl±c c-moll i As-dur, gdy¿ hyca przy tym wszerz, w dal i wzwy¿, woja¿uj±c w¶ród bemoli.
UWAGA: mo¿liwy jest tak¿e tradycyjny zapis wiersza z wielkimi literami na pocz±tku ka¿dego wersu. Takiego zapisu jak poni¿ej nie nale¿y wiêc uwa¿aæ za b³êdny:
Sufra¿ystka z Koñskowoli Boogie-woogie wspak rzêpoli, Myl±c c-moll i As-dur, gdy¿ Hyca przy tym wszerz, w dal i wzwy¿, Woja¿uj±c w¶ród bemoli.
Tekst Dyktanda 2006 dla uczestników do lat 16: Mrzonki po¿±dliwych rzezimieszków w chaszczach
Stalowoszary zmierzch na rubie¿ach Laponii. W ober¿y æwieræ-Skandynaw w towarzystwie zgrai pseudowikingów rzuci³ w euforii: "Skarb tu¿-tu¿, wiêc na razie nie mórzmy¿ siê g³odem, bom niena¿arty!". Tote¿ w okamgnieniu spo¿yli gulasz z parzonymi jarzynami, po czym chwytali wpó³ na wpó³ przera¿one cud-dziewczyny. Naraz chimeryczny, hardy tubylec krzykn±³: "To¿ to hulaki!". Z naprzeciwka jego kompani spode ³ba spozierali na obskurnych nietutejszych, jakby rozwa¿aj±c, jak by ich przepêdziæ. Na pewno dosz³oby do handryczenia siê, lecz z nag³a umknêli hurkocz±cym hyundaiem wzd³u¿ rzeczu³ki, przez gêsto rosn±ce, prawie ¿e dojrza³e je¿yny. Zatrzymawszy siê w pó³ drogi, pó³klêczeli w pó³mroku nad æwierækilometrow± otch³ani±. Czy¿by szlak donik±d? Chuderlawy hipochondryk o wygl±dzie charta omal¿e nie zemdla³. Herszt ukoi³ go s³owami: "Bez histerii, zapewne niezad³ugo bêdziemy multimilionerami!". Tymczasem z oddali raz po raz s³ychaæ by³o szybkostrzeln± trójlufkê, rzê¿enie, charkot. Twarz przywódcy tej kompanii zszarza³a. "Niech¿e¿ sczeznê, je¶li to nie tabun angloarabów. Czyha niebezpieczeñstwo!" - wrzasn±³ Lapoñczyk. Wszyscy, przera¿eni nie na ¿arty, wrzeszcz±c wniebog³osy, czmychnêli. Znienacka wychynê³a s³u¿ba Interpolu. G³ównodowodz±cy hukn±³: "Skuæ ich!". Nasz bohater w potê¿nej chandrze jêkn±³ pó³gêbkiem: "Hart ducha nadaremny, trud poszed³ wniwecz, na darmo". Wiêcej informacji na stronie: http://www.dyktando2006.pl/index.php
|